Przez media internetowe przewala się dyskusja o pułkowniku Kuklińskim. Oficer Ludowego Wojska Polskiego przekazujący CIA informacje na temat Układu Warszawskiego w latach 70 i 80 wzbudza sporo emocji od lat. Lewica postpeerelowska uważa go za zdrajcę bo złamał przysięgi złożone przed sztandarem Polski Ludowej. Prawica hołubi bohatera walczącego z reżymem sowieckim. Kim jest pułkownik Kukliński? Zdrajca czy bohater?
Dyskusję wywołała zapewne zbliżająca się premiera filmu "Jack Strong" opisującego działalność amerykańskiego szpiega w Polsce. Rękę sobie dam uciąć, że dystrybutor sporo złociszy przeznaczył na nasze zastanawianie się w tym temacie. Z racji tego, że ze mną się nie podzielił napisze krótko:
Pułkownik Kukliński nie zdradził Polski bo nie Polska była celem amerykańskiej agencji wywiadowczej. "Mewa" nie zdradził Warszawy tylko Układ Warszawski. "Jack Strong" rozkładał od środka Nadwiślański Kraj, a nie Polskę - Polski nie było od 1939 roku do 1989.
Czy Kukliński był w takim razie bohaterem? Dla Amerykanów pewnie tak. Dla nas Polaków już niekoniecznie. Jego działalność nie miała jakiegokolwiek wpływu na losy Polski w sowieckim imperium, które było skazane na zagładę już dużo wcześniej. On po prostu co nieco pomógł wrogom naszych sowieckich przyjaciół.
Mam do pułkownika Kuklińskiego stosunek całkowicie obojętny. Natomiast film obejrzę z ciekawością bo raz, że gra tam mój ulubiony ostatnio aktor, a dwa lubię filmy dobrze oparte na wydarzeniach historycznych.